Z dzieckiem w aucie

Podróż z maluchem bywa koszmarem dla niejednego kierowcy. Choćby rodzice dwoili się i troili, to dziecku wciąż coś nie odpowiada. A to nie zabrało ze sobą ulubionej zabawki, a to chce pić albo jeść, a najlepiej zatrzymać się i wysiąść...

Większość małych dzieci nuży długa jazda samochodem. Wyjątkiem są niektóre niemowlęta uspokajające się dopiero w momencie odpalenia silnika. Jednostajny kołyszący ruch powoduje, że płacz ustaje i maleństwo zapada w sen. Wielu rodziców, borykających się z bezsennością swoich pociech, ze zdumieniem odkrywa ten prosty sposób na uśpienie.

Jeśli jednak dziecko wyrosło już z wieku oseskowego, najczęściej zaczyna okazywać fochy, gdy tylko znajdzie się w samochodzie. W przypadku krótkich dystansów sprawa nie jest jeszcze tak kłopotliwa, jak przy dłuższych, kilkugodzinnych podróżach.

.

Auto przedłużeniem domu

Co zrobić, aby jazda autem nie przypominała koszmaru? Odpowiedź tylko pozornie jest prosta: potraktować auto jak przedłużenie domu. Oczywiście, nie weźmiemy ze sobą całego wyposażenia dziecięcego pokoju, ale warto zadbać, aby przedszkolak miał w zasięgu ręki to, co najbardziej lubi. Wskazówka: nie wrzucajmy na tylne siedzenie od razu wszystkich zabawek. Stopniujmy ich podawanie tak, aby dziecko znudzone jedną, miało okazję wymienić je na inną. Same dziecięce zabawki, z reguły statyczne, nie wystarczą. Warto wziąć ze sobą różne gry. Fantastyczne są ich kieszonkowe miniatury z pionkami, do podłoża których przytwierdzony jest magnes. Dzięki temu unikniemy wywracania się pionków.

Dobrze sprawdzają się książeczki. Najlepiej niedługie, za to z dużą ilością obrazków. Czytajmy na głos, a gdy poczujemy się zmęczeni, maluch może skupić uwagę na rysunkach.

Nuda frustruje

Jeśli dziecięcy fotelik znajduje się na tylnym siedzeniu, możemy przy okazji postoju dosiąść się obok. W ten sposób jedno z rodziców będzie mogło mocniej zaangażować się w rozmowę czy zabawę z maluchem.

Starajmy się nie dopuścić do nudy, która wywołuje rozdrażnienie u dziecka. Gawędźmy z nim, bawmy się w różne zgadywanki (liczenie mijanych drzew, domów), zwracajmy jego uwagę na zmieniający się za oknem krajobraz. W ten sposób nie tylko zabawiamy dziecko, ale i poszerzamy jego wiedzę. Dobrym pomysłem jest też zaopatrzenie się w płyty z ulubionymi piosenkami malucha – podczas jazdy można wspólnie śpiewać, a kołysanka ułatwi małemu pasażerowi zaśnięcie. Włóżmy do odtwarzacza płyty z bajkami, a odciąży nas to od konieczności stałego mówienia do dziecka.

Ważne postoje

Nie zapominajmy o postojach. Kilkugodzinna podróż bez zatrzymywania się nawet dorosłego potrafi zmęczyć i osłabić. A dziecięca wytrzymałość i cierpliwość są przecież dużo mniejsze.

Przerwę w jeździe wykorzystajmy na spacer. Kierowca może w tym czasie napić się kawy albo zrobić sobie krótką drzemkę, a drugi rodzic zapoznać dziecko z okolicą. Warto więc robić postoje na leśnych parkingach, ewentualnie w pobliżu łąk oraz wszędzie tam, gdzie można zaczerpnąć świeżego powietrza i gdzie spacer stanie się przyjemnością.

Pamiętajmy, że to nie dziecko wybiera sposób podróżowania, ale my – dorośli. Zadbajmy więc o komfort podróży wszystkich pasażerów. A jeśli podróżowanie autem z dzieckiem jest dla nas psychicznie za trudne, przesiądźmy się do pociągu, autobusu, samolotu. Wtedy nie grozi nam irytacja oraz obawa, że poprzez marudzenie dziecka i jego głośny płacz, sytuacja wymknie się nam spod kontroli. No, chyba, że zaprotestują inni pasażerowie...


Magda Wieteska

Kreator stron internetowych - strona bez programowania